sobota, 13 września 2014

Zawieszka na smoczek

Tosia ma już prawie 1,5 roku. Kiedy to zleciało?! Nie wiem. Uśmiecham się wspominając ją jako 3 kg oseska, ale równocześnie cieszy mnie jej teraźniejsza "samodzielność", każde nowe słowo jakie wypowiada, zdobyta sprawność, każdy przelotny całus na placu zabaw.

Pamiętam jak Pani położna w szkole rodzenia, powiedziała nam, że nie jest szczególną fanką smoczków, ale jeżeli to ma uratować zdrowie psychiczne matki, to jest ZA! :)
No i Tosia ma "mociusie". Duuużo "mociusiów". Na razie nie chce z nich zrezygnować. Tylko jak jest nam jakiś potrzebny to przepadają wszystkie - 9 sztuk! Jak to możliwe, nie umiem wyjaśnić i nawet przestałam się nad tym zastanawiać. 

Fakt jest taki, że dopóki miałyśmy z Tosią zawieszkę na smoczek ich tendencja do znikania była nieco mniejsza. Niestety, któregoś dnia Martyna przejechała po niej wózkiem i plastik zaczepiany do bluzeczki/kurteczki został w dwóch częściach. 

Wreszcie znalazłam trochę czasu i energii, żeby uszyć jej nowy, końcówka nie jest już plastikowa, a metalowa. 
Może teraz nasze moćki będą trochę łatwiejsze do ogarnięcia :). 




Miłego weeekndu :)

3 komentarze:

  1. Szyszka Dziergajka13 września 2014 21:38

    3 smoczki w zasięgu. No teraz to przezorny, zawsze ubezpieczony. Zawieszka super. Ja mam patent taki, że wyjściowy smok wisi na firmowej smyczy zawsze w jednym miejscu. Po powrocie ze spaceru odwieszamy na miejsce i mamy do dyspozycji ten domowy. Smoczki mamy 2. A przy okazji moje gratulacje. Trzymam kciuki za zdrowie Twoje i maluszka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Unknown15 września 2014 23:00

    9?? wow:D
    mi tak znikają wszystkie gumki do włosów.. mam ich pełno, a zaraz nie mam ani jednej!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rodzinka Kaa29 maja 2015 15:27

    Gdzie takie końcówki kupić ? :) Sama bym chętnie uszyla ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeżeli postanowisz zostawić ślad swojej obecności na moim blogu