piątek, 19 czerwca 2015

O koronie na gumeczce i o miłości Tosi do pączków i czekolady






Pewna mała dziewczynka czeka już na swoje pierwsze urodziny i na swoją koronę. 
Tymczasem Pola sobie w niej pozuje :). 


Wszystkie złe nawyki żywieniowe Tosi kształtują się kiedy mama nie patrzy. Tak dowiedziałam się, że Tosia lubi czekoladę, a podczas jednego z grilli nawet o zgrozo ....chipsy. Na szczęście to ostatnie to jednorazowy incydent. Jednak pączki i czekolada to chyba jej miłość prawdziwa, co nie oznacza, że pozwalamy jej na to na co dzień. Ale po kolei. 

Dzień 1
Tosia poszła z tatą na wycieczkę po wsi. Wrócili z torebką papierową z logo cukierni. W środku malutkie pączusie. Niby nic, ale sądząc po buzi Tosi pałaszowała je całą drogę. 
Dzień 2
Pytam rano Antośki co będzie jadła na śniadanie. Wykrzyczała "Pąki, pąki!" z takim entuzjazmem, że nie całkiem odmówiłam. 
Odpowiedziałam, że nie mamy pączków, ale może w południe jak pójdziemy na spacer to jakieś znajdziemy. Byłyśmy w cukierni, ale nie było małych z serem. Kupiłam jej więc jednego standardowych rozmiarów z jakimś niegroźnie wyglądającym maziajem z czekolady. 
Jak dossała się do niego, to nie chciała go oddać  nawet na placu zabaw. Okazało się, że w środku był jakiś rodzaj płynnej czekolady. Wciągnęła całego i nie dała mi nawet gryza. Może inaczej... nie dała mi go nawet potrzymać!:)
Dzień 3
Jesteśmy na spacerze Tosia mówi, że chce pączka. Pytam, czy małego czy dużego. Moja córka odpowiada "małe" po chwili dodaje z szelmowskim uśmieszkiem "i dużeee". 

Pączek, pączkiem, ale JĄ zjemmm. 








Brak komentarzy:

Publikowanie komentarza

Będzie mi bardzo miło, jeżeli postanowisz zostawić ślad swojej obecności na moim blogu